Są takie miejsca, do których trzeba powracać i są tacy ludzie, dla których warto. To dlatego wróciłam na Madagaskar. Podobnie jak rok temu pracuję na wolontariacie misyjnym. Tym razem jednak w zupełnie innym miejscu. Razem z przyjaciółmi z Krakowa obejmujemy opieką szkołę misyjną oraz przychodnię Księży Misjonarzy św. Wincentego a’Paulo w Fort Dauphin. Jest to samo południe Madagaskaru i niestety, dużo uboższy region. Na co dzień pracuję w szkole. Uczę angielskiego, prowadzę zajęcia z higieny, WF-u, tańca, plastyki, francuskiego i religii. Zeszłoroczne spotkanie z językiem bardzo ułatwia mi działania. Dzieciaki są bardzo biedne. Do szkoły przychodzą głodne, brudne i najczęściej boso. Zajęcia, które prowadzimy dają im szansę na obiad, którego nie ma w domu, codziennie dostają posiłek w szkolnej stołówce. Jest to też dla nich zupełnie nowe doświadczenie. Poznały puzzle, plastelinę, bibułę, kolorowy papier, chustę Klanzy, takich rzeczy nie ma na Madagaskarze. Teraz jesteśmy w trakcie tworzenia huśtawek na terenie szkoły aby dzieci mogły się bawić. Czasem potrzeba bardzo niewiele aby dać dziecku radość.
Dla mnie jest to również ogromne wyzwanie, inne niż rok temu. Tutaj poznałam parasy – robaki, które mieszkają w ziemi i wgryzają się w stopy. Zjadają je później od środka a jeżeli się ich na czas nie wyciągnie to dochodzi do poważnych zakażeń i martwicy palców. Widok stóp, w których są ogromne dziury, zaropiałe i zabrudzone rany, grzybica, brak paznokci, wszy, – z tym spotykam się tutaj każdego dnia. Dużo dzieciaków ma też robaki i często cierpią na bóle brzucha. Nic przyjemnego ale taka jest rzeczywistość Madagaskaru.
Tym dzieciakom trzeba pomagać. Dać nadzieję, że może być lepiej. Edukacja jest dla nich szansą na lepsze jutro, bo na szczęście nie ma tutaj co liczyć. Stawiamy na najmłodszych, oni są przyszłością, to oni będą budować swój kraj. Remont szkoły, który zaplanowaliśmy końcem sierpnia pozwoli dzieciakom uczyć się w lepszych warunkach. Ciężko jest gdy w 3 osobowej ławce siedzi 7 osób, albo gdy deszcz pada na głowę. Mamy nadzieję, że wszystko co tutaj robimy nie pójdzie na marne. Z ogromną radością patrzę na podopiecznych, którzy lubią się uczyć i chcą osiągnąć sukces. To też nie jest tak, że przyjeżdżamy na wakacje i robimy zamieszanie. My pomagamy im przez cały rok za pośrednictwem naszych Misjonarzy z Polski. Będąc tutaj mamy również szkolenia i spotkania z młodymi ludźmi – takimi jak my, których uczymy wielu rzeczy, aby i oni mogli pomagać swoim młodszym kolegom. To oni są tutaj na co dzień i mogą robić o wiele więcej.
Pozdrawiam z Madagaskaru i zachęcam wszystkich do śledzenia naszych działań na naszym facebook’owym profilu : https://www.facebook.com/projektm3 :)
Olga Figiel